2020

Rozmowa z Grzegorzem Łabudą, aktorem Living Space Theatre

Przedstawienie, w którym Pan wystąpił, wiązało się w dużej mierze ze skomplikowaną choreografią. Co dla pana jest ważniejsze: gest czy też słowo?

– Oba środki wyrazu są równie ważne. Nigdy nie zostawialiśmy słowa bez ruchu albo ruchu bez słowa. Staraliśmy się, żeby było to na równi. Staraliśmy się, żeby gest był tak silny jak słowo i żeby one się wzajemnie dopełniały.

W sztuce pojawia się motyw młodości. Czym jest – atrybutem, aktorem, czy też główną esencją przedstawienia?

– To zależy. Ciężko zdefiniować młodość, można z niej bardzo szybko wypaść, można być do niej wrzuconym na siłę. Zależy to od kontekstu.

Walek to postać w pewien sposób przerysowana. Jak się do takiej roli przygotować?

– Praca nad taką postacią zawsze jest związana z ryzykiem, że pójdziemy albo za daleko, albo że będzie to „za zimne”. To nie była łatwa praca, razem z reżyserem baliśmy się, żeby nikogo nie obrazić. Poszukując postaci Walka, zastanawialiśmy się, kim jest współczesny parobek. Wiadomo, że nie ma już takich postaci jak za czasów Gombrowicza, takich prawdziwych parobków, którzy robią dla pana. Raczej staramy się być wszyscy równi. Poszukiwaliśmy kogoś, kto jest prosty, nieskażony tym światem. Przy okazji rozpoczęcia prób do spektaklu prowadziliśmy warsztaty cykliczne z grupą niepełnosprawnych i właśnie obserwacja tych osób była niesamowitą inspiracją. Jak szczere były te osoby wobec nas! Stwierdziliśmy, że taki właśnie mógłby być Walek. Nie ukrywam, że dla mnie dużą inspiracją była jedna z postaci z tej grupy.

Jakie ma pan wspomnienia ze szkoły związane z „Ferdydurke”?

– Szczerze? Po wiadomości, że Jakub chce zrobić „Ferdydurke” – pomyślałem sobie „rany Boskie, nie!”. Nie róbmy tego, bo to jest lektura, bo wszyscy to znają, bo to jest oklepane. Ale później, gdy każdy z nas zaczął czytać tę książkę jeszcze raz, zaczęliśmy odkrywać nowe światy, wyłapywać wątki, których totalnie nie pamiętałem z czasów liceum, mimo że wtedy byłem nią zafascynowany. Potem stwierdziliśmy, że trzeba to robić. Gombrowicz świetnie opowiada ciało, w doskonały sposób opowiada warstwę ruchową i dźwiękową.

Paulina Sławińska

10 października 2020 r.